Kawał: Było sobie średnio dobrane małżeństwo… :)

Było sobie takie średnio dobrane małżeństwo: żona – dewotka, a mąż – pijak.

Pewnego razu żona zdenerwowana na męża mówi:
– Słuchaj, nawróciłbyś się, poszedł do kościoła.
– Nie stara, mowy nie ma, umówiłem się z kolesiami.
– A za sto złotych? – pyta małżonka.
– A, za 100 to spoko.

Przyszła niedziela, mąż poszedł do kościoła, a żona sobie myśli: „Pójdę, zobaczę co on tam robi”.
Przyszła do kościoła, patrzy a mąż chodzi po całym kościele, wchodzi do zakrystii, podchodzi do ołtarza itp.

Zdziwiona podchodzi i pyta, co on najlepszego wyprawia.
A mąż na to:
– Zrzuta była i nie wiem gdzie piją.